Problemy podmiotów leczniczych świadczących usługi w ramach Narodowego Fundusz Zdrowia

Gabriela Moczeniat

Fot. Connor Hall (Unsplash)

Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) odgrywa fundamentalną rolę w polskim systemie ochrony zdrowia, pełniąc kluczową rolę w organizacji i finansowaniu świadczeń medycznych. Do jego głównych zadań należy kontraktowanie świadczeń oraz dystrybucja środków finansowych do podmiotów leczniczych. W zamyśle system ten ma gwarantować równy dostęp do usług medycznych oraz zapewniać stabilność finansową szpitalom, przychodniom i innym jednostkom ochrony zdrowia. Ma to kluczowe znaczenie dla ich efektywnego funkcjonowania. W teorii mechanizm ten powinien tworzyć spójny i zrównoważony ekosystem, w którym potrzeby pacjentów są zaspokajane, a podmioty lecznicze mogą realizować swoje zadania bez obaw o płynność finansową.

Rzeczywistość okazuje się jednak znacznie bardziej skomplikowana i daleka od założeń.  Placówki medyczne w Polsce zmagają się z licznymi barierami, które utrudniają im realizację misji na rzecz zdrowia publicznego. 

System finansowania ochrony zdrowia przez NFZ, mimo swoich założeń, nie spełnia w pełni oczekiwań w zakresie stabilności i efektywności. Opóźnienia w płatnościach, zwłaszcza za świadczenia wykonane ponad limit, brak pełnej refundacji tych świadczeń oraz brak adekwatnych wycen procedur prowadzą do chronicznego niedofinansowania placówek medycznych, co zagraża jakości i dostępności opieki zdrowotnej w Polsce. Co więcej, nieterminowe regulowanie zobowiązań wobec kontrahentów, wynikające z opóźnień w przekazywaniu środków przez Fundusz, skutkuje naliczaniem odsetek, które obciążają budżety placówek. Kolejnym istotnym wyzwaniem jest niedostosowanie wycen procedur medycznych finansowanych przez NFZ do ustawowych podwyżek wynagrodzeń personelu medycznego, co generuje dodatkowe napięcia finansowe i ogranicza możliwości inwestycyjne jednostek ochrony zdrowia. Problemy te wynikają z powiększającej się w roku na rok luki finansowej w Narodowym Funduszu Zdrowia. Według raportu „10 nowych źródeł finansowania NFZ” przygotowanego przez zespół SGH Think Tank dla ochrony zdrowia przewidywana luka finansowa w NFZ, czyli różnica pomiędzy wydatkami wymaganymi ustawowo a dostępnymi środkami, wyniesie około 111,4 miliarda złotych w latach 2025-2027. Powody tego deficytu są różne, od rosnących kosztów świadczeń związanych z wynagrodzeniami, starzeniem się społeczeństwa i koniecznością finansowania nowoczesnych technologii medycznych, po poszerzany koszyk świadczeń, spadek wpływów ze składek od osób prowadzących działalność gospodarczą. W poniższym artykule omówiono skutki obecnej luki finansowej w systemie ochrony zdrowia odczuwanej zarówno przez pacjentów jak i świadczeniodawców. Omówiono też możliwe kierunki zmian, które mogłyby sukcesywnie zmniejszać lukę finansową z systemie ochrony zdrowia. 

Problemy z terminowością wypłacalności środków z NFZ

Jednym z najpoważniejszych wyzwań, z jakimi mierzą się podmioty lecznicze, są opóźnienia w wypłatach środków z Narodowego Funduszu Zdrowia, zwłaszcza za tzw. nadwykonania, czyli świadczenia medyczne realizowane ponad limity określone w kontraktach. W praktyce nadwykonania są nieuniknione, ponieważ szpitale i przychodnie nie mogą odmówić pomocy pacjentowi wymagającemu interwencji medycznej ani też wstrzymać działalności np. w połowie roku tylko dlatego, że osiągnęły wyznaczony w umowie limit. Ograniczenie się wyłącznie do zapisów umowy z NFZ oznaczałoby pozbawienie wielu pacjentów dostępu do niezbędnych świadczeń zdrowotnych. Dlatego podmioty medyczne, kierując się troską o dobro wspólne, wykonują dodatkowe świadczenia, stawiając powszechny dostęp do leczenia ponad kalkulację ekonomiczną. Działają w imię wartości publicznej, jaką jest zapewnienie równego i powszechnego dostępu do leczenia. To wyraz troski o zdrowie społeczeństwa, gdyż jego brak przyniósłby ogromne szkody nie tylko medyczne poszczególnych pacjentów, ale społeczne i ekonomiczne w skali kraju. Problem polega jednak na tym, że Narodowy Fundusz Zdrowia bardzo często reguluje płatności z tego tytułu z dużym opóźnieniem, często dopiero po wielu miesiącach. Dotyczy to świadczeń nielimitowanych, takich jak procedury onkologiczne czy część świadczeń w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, których finansowanie wynika wprost z ustawowych obowiązków NFZ (art. 136 ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. 2004 nr 210 poz. 2135 z późn. zm.)).

W przypadku nadwykonań limitowanych, np. świadczenia szpitalne spoza obszaru onkologii, zdarza się, że Fundusz pokrywa jedynie część należności, w granicach 50–70%. Co więcej, według ostatnich deklaracji Pana Prezesa NFZ Filipa Nowaka, pełne rozliczanie nadwykonań świadczeń limitowanych nie jest planowane w najbliższym czasie, a okres pełnego finansowania takich świadczeń był wyjątkiem związanym z dodatkowymi rezerwami finansowymi po pandemii COVID-19. 

Rozliczenie nadwykonań limitowanych następuje dopiero po zamknięciu roku obrachunkowego, co oznacza, że placówki otrzymują propozycję spłaty należności dopiero w drugim kwartale kolejnego roku. Często krojone należności np. 50% środków za wypracowane ponad limit świadczenia otrzymują dopiero w drugiej połowie następnego roku. W międzyczasie muszą finansować leczenie pacjentów z własnych środków lub zaciągać kredyty, co prowadzi do narastania zadłużenia i zagrożenia utratą płynności finansowej. Paradoksalnie, realizując etyczny obowiązek ratowania zdrowia i życia pacjentów, podmioty lecznicze stają się ofiarami niewydolnego systemu finansowania.

Należy w tym miejscu podkreślić, że opóźnienia i niepełne rozliczanie nadwykonań przez NFZ zmuszają placówki medyczne do działania wbrew własnej stabilności finansowej, co pokazuje pilną potrzebę reformy systemu finansowania ochrony zdrowia, by wspierać, a nie obciążać podmioty realizujące misję publiczną.

Odsetki nakładane przez kontrahentów

Opóźnienia w rozliczaniu nadwykonań przez NFZ  generują poważne konsekwencje finansowe dla placówek medycznych. Podmioty, czekające miesiącami na należne środki, tracą zdolność do terminowego regulowania zobowiązań wobec dostawców leków, wyrobów medycznych, serwisu sprzętu czy usług towarzyszących. W rezultacie kontrahenci, dbając o własną płynność finansową, naliczają ustawowe odsetki za zwłokę. Odpowiedzialność za te dodatkowe koszty, będące bezpośrednim skutkiem opóźnień NFZ, spada wyłącznie na placówki medyczne, które realizując misję publiczną, muszą pokrywać je z własnych budżetów. 

W efekcie środki, które mogłyby zostać przeznaczone na leczenie pacjentów, modernizację infrastruktury czy zakup nowoczesnego sprzętu, są kierowane na obsługę tych zobowiązań. Taki mechanizm finansowania, zamiast wspierać zdrowie publiczne, paradoksalnie je osłabia, obciążając placówki kosztami wynikającymi z wadliwego systemu.

Nasuwa się pytanie: Dlaczego NFZ nie ponosi żadnej odpowiedzialności za powstałe w ten sposób szkody? Bo przecież to nie tylko destabilizacja finansowa placówek medycznych, ale także ograniczanie ich zdolność do realizacji misji zdrowotnej, osłabiając tym samym dobro wspólne.

Coroczne podwyżki dla personelu medycznego a wyceny NFZ

Od dekady w Polsce funkcjonuje ustawowy mechanizm corocznego podnoszenia wynagrodzeń pracowników medycznych. Z perspektywy wartości publicznej jest to rozwiązanie w pełni uzasadnione, ponieważ lekarze, pielęgniarki, ratownicy czy diagności pełnią misję o fundamentalnym znaczeniu społecznym i zasługują na godne warunki pracy. Sama idea podwyżek pozostaje słuszna również dlatego, że przez wiele lat wynagrodzenia w sektorze ochrony zdrowia utrzymywały się na poziomie znacznie niższym niż średnia europejska, co powodowało frustrację personelu i sprzyjało odpływowi kadry medycznej na Zachód. 

Problemem jest jednak brak powiązania wzrostu kosztów pracy z wycenami procedur medycznych ustalanych przez NFZ. Państwo nakłada na szpitale obowiązek wypłacania podwyżek, nie zapewniając jednocześnie wystarczających środków na ich finansowanie. W rezultacie placówki medyczne borykają się z rosnącą różnicą między przychodami a kosztami, co zmusza je do szukania oszczędności lub zadłużania się, zamiast inwestowania w rozwój i poprawę jakości usług. Brak systemowej spójności powoduje, że szczytny cel podnoszenia standardów zatrudnienia w ochronie zdrowia jest podkopywany, a koszty realizacji tego dobra wspólnego przerzucane są na i tak już borykające się z trudnościami instytucje.

Należy zauważyć, że są głosy podnoszące szkodliwość tej ustawy. Dlatego odbyły się spotkania przedstawicieli Prezydium Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia w sprawie dalszych losów ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia. Z dostępnych informacji wynika, że kluczowe posiedzenia miały miejsce w szczególności w czerwcu i lipcu 2025 roku. Nie przyniosły one ostatecznych rozstrzygnięć. Dyskusje koncentrowały się na potrzebie zmian w ustawie z powodu jej wpływu na finanse NFZ i szpitali, jednak strony (związki zawodowe, pracodawcy, Ministerstwo Zdrowia) mają często rozbieżne stanowiska. 

Konsekwencje dla pacjentów i systemu

Niedofinansowanie, opóźnienia w płatnościach za nadwykonania oraz brak dostosowania wycen procedur medycznych do rosnących kosztów, w tym ustawowych podwyżek wynagrodzeń personelu, prowadzą do głębokiej destabilizacji systemu ochrony zdrowia. Skutki te najbardziej odczuwają pacjenci, którzy borykają się z wydłużającymi się kolejkami do świadczeń zdrowotnych, wynikającymi z ograniczonej liczby procedur finansowanych przez NFZ. Brak środków na inwestycje w nowoczesny sprzęt i infrastrukturę szpitalną ogranicza jakość i dostępność opieki, podczas gdy konieczność spłaty odsetek od nieterminowych płatności wobec kontrahentów pochłania fundusze, które mogłyby zostać przeznaczone na rozwój placówek. Co więcej, niestabilność finansowa systemu zniechęca specjalistów medycznych do pracy w sektorze publicznym, co skutkuje odpływem kadr do sektora prywatnego i spadkiem jakości leczenia. W rezultacie fundament publicznego systemu zdrowia, czyli równy i powszechny dostęp do świadczeń ulega stopniowemu osłabieniu, zagrażając bezpieczeństwu zdrowotnemu obywateli i dobru wspólnemu.

Możliwe nowe źródeł finansowania 

Wymienione problemy niewątpliwie są efektem ubezpieczeniowej luki finansowej w Narodowym Funduszu Zdrowia. Autorzy raportu „10 nowych źródeł finansowania NFZ” SHG Think Tank dla ochrony zdrowia wyliczyli, że w latach 2025-2027 ubezpieczeniowa luka finansowa wyniesie łącznie ok. 111,4 mld zł., co spowoduje pogłębienie wyżej wymienionych problemów. Celem polityki zdrowtnej powinno być więc wprowadzenie działań naprawczych, które pozwolą zmniejszyć lukę finansową w najbliższych latach. 

W raporcie SGH Think Tank dla ochrony zdrowia przedstawiono kilka możliwych kierunków działań naprawczych. Jednym z nich jest podniesienie składki zdrowotnej. Zakłada się, że wzrost tej składki o 0,25 punktu procentowego rocznie przez cztery lata oraz ograniczenie uprawnień do preferencyjnego ubezpieczenia w KRUS mogłyby przynieść około 36,6 miliarda złotych dodatkowych wpływów w latach 2025–2027. Obciążenie to spadłoby jednak głównie na pracowników i osoby samozatrudnione.

Drugą propozycją jest wprowadzenie składki zdrowotnej finansowanej częściowo przez pracodawców. Nowa składka w wysokości 2,5 procent wynagrodzenia brutto płacona przez firmy mogłaby zasilić budżet NFZ kwotą około 41,9 miliarda złotych w latach 2025–2027. Takie rozwiązanie zbliżałoby Polskę do modeli obowiązujących w wielu krajach Unii Europejskiej, ale jednocześnie oznaczałoby wzrost kosztów pracy.

Kolejnym działaniem, które mogłoby zwiększyć wpływy, jest wydłużenie i zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 65 lat, a docelowo do 67 lat. Zmiana ta pozwoliłaby zwiększyć udział osób pracujących w stosunku do liczby emerytów, a w latach 2025–2027 mogłaby przynieść dodatkowo około 5,7 miliarda złotych.

Raport zwraca też uwagę na konieczność finansowania składek za dzieci z budżetu państwa. Obecnie około siedem milionów dzieci korzysta z opieki zdrowotnej bez opłacania składek. Wprowadzenie rozwiązania, w którym ich ubezpieczenie byłoby finansowane z budżetu, mogłoby zapewnić dodatkowe 16 miliardów złotych rocznie, czyli około 48 miliardów złotych w analizowanym trzyletnim okresie.

Nieco mniejsze, ale również istotne wpływy mogłyby pochodzić z podwyższenia tzw. podatków od „grzechów zdrowotnych”, takich jak opłaty od cukru, alkoholu czy tytoniu, a także z wprowadzenia nowych danin, np. podatku tłuszczowego. Dodatkowe środki mogłyby również przynieść mechanizmy współpłacenia za wybrane świadczenia oraz rozwój prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych. Łącznie działania te mogłyby dać około 2–3 miliardów złotych w latach 2025–2027.

Aby zmniejszyć lukę finansową, konieczne będą działania na wielu frontach. Samo podnoszenie składek pracowników nie rozwiąże problemu, potrzebne jest większe zaangażowanie budżetu państwa, większy udział pracowników i pracodawców w finansowaniu systemu oraz zmiany demograficzne związane z wydłużeniem aktywności zawodowej. Ważne będzie także lepsze zarządzanie kosztami i większa efektywność wydatkowania środków. Zestaw tych działań może znacząco zmniejszyć lukę, choć każde z nich wymaga decyzji politycznych, zmian prawnych i społecznej akceptacji.

Spodziewane efekty wypracowanych zmian w finansowaniu 

Zmniejszenie luki finansowej w Narodowym Funduszu Zdrowia mogłoby otworzyć drogę do wdrożenia rozwiązań, które pozwoliłby podmiotom leczniczym działać stabilnie, zapewniając jednocześnie społeczeństwu szeroki i bezpieczny dostęp do opieki medycznej. Poniżej przedstawiono kluczowe praktyki, które mogłyby wspierać taki model funkcjonowania:

  1. Terminowe rozliczanie nadwykonań, szczególnie w przypadku świadczeń nielimitowanych, które są nieuniknione, a konieczność ich wypłacenia wynika z Ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Zapewnienie przewidywalności w tym zakresie pozwoliłoby placówkom medycznym na stabilne funkcjonowanie.
  2. Mechanizm rekompensaty kosztów odsetek, opóźnienia w finansowaniu nie powinny w ogólnie mieć miejsca, ale jeśli już następują, to nie powinny obciążać wyłącznie placówek medycznych. Wprowadzenie skutecznego systemu rekompensat jest niezbędne, by zapewnić podmiotom leczniczym stabilność finansową.
  3. Realistyczne wyceny procedur medycznych, powinny one bowiem odzwierciedlać rzeczywiste koszty pracy, materiałów oraz uwzględniać coroczny wzrost wynagrodzeń personelu medycznego.

Poza wdrożeniem prac zwiększającymi nakłady na ochronę zdrowia, warto rozważyć również reformę systemu kontraktowania świadczeń. Obecny model oparty na sztywnych limitach generuje nadwykonania, dlatego bardziej elastyczne kontrakty, oparte na rzeczywistych potrzebach zdrowotnych populacji, mogłyby zmniejszyć problem zadłużenia placówek. 

Dominacja leczenia szpitalnego i niskie nakłady na profilaktykę oraz opiekę ambulatoryjną sprawiają, że system jest mniej efektywny niż w krajach Europy Zachodniej6. Kraje takie jak Niemcy, Dania czy Czechy inwestują więcej w zdrowie, co przekłada się na lepszy dostęp do usług i mniejsze obciążenie pacjentów kosztami prywatnymi. Polska planuje zwiększenie wydatków do 7% PKB do 2027 roku, ale istotnym będzie prawidłowa alokacji środków. Aby dorównać standardom zachodnioeuropejskim musielibyśmy spojrzeć na zdrowie publiczne długofalowo inwestując w skuteczne programy profilaktyczne i dążyć do lepszej kondycji zdrowotnej społeczeństwa. Celem takich działań byłoby podniesienie świadomości Polaków na temat znaczenia profilaktyki, tak aby ograniczyć potrzebę późnego i kosztownego leczenia. Tylko takie podejście daje szansę na stworzenie systemu ochrony zdrowia, który będzie zarówno efektywny, jak i sprawiedliwy.

Podsumowanie

Podmioty lecznicze realizujące świadczenia dla pacjentów w ramach kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia stoją dziś przed coraz większymi wyzwaniami finansowymi. Główną przyczyną narastających trudności jest ubezpieczeniowa luka finansowa, czyli różnica między realnymi kosztami opieki zdrowotnej a środkami przeznaczanymi na jej finansowanie, która z każdym rokiem się pogłębia. Dodatkowym obciążeniem są opóźnienia w wypłacie należnych środków, zmuszające placówki do ponoszenia kosztów odsetek oraz korzystania z kredytów obrotowych. Problemem są także ustawowe podwyżki wynagrodzeń i kosztów działalności, które nie znajdują odzwierciedlenia w aktualnych wycenach procedur medycznych, co powoduje, że przychody nie nadążają za rosnącymi wydatkami. W efekcie wiele szpitali i przychodni balansuje na granicy płynności finansowej, a narastające zadłużenie destabilizuje cały system. Jeżeli w najbliższym czasie nie zostaną uruchomione dodatkowe źródła finansowania oraz nie pojawią się zmiany legislacyjne i organizacyjne, sytuacja będzie się pogarszać. Ostatecznie ucierpią pacjenci, odczuwając ograniczona dostępność świadczeń, dłuższe kolejki i spadek jakości opieki zdrowotnej mogą stać się codziennością, jeśli nie podejmiemy działań naprawczych już dziś.

Bibliografia

  1. Ustawa z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. 2004 nr 210 poz. 2135 z późn. zm.).
  2. Ustawa z dnia 8 czerwca 2017 r. o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych (Dz.U. 2017 poz. 1473).
  3. Najwyższa Izba Kontroli, „Finansowanie szpitali przez Narodowy Fundusz Zdrowia”, Raport NIK, Warszawa 2021.
  4. Ministerstwo Zdrowia, „Strategia dla systemu ochrony zdrowia na lata 2021 – 2027”, Warszawa 2021.
  5. Profil systemu ochrony zdrowia 2023 https://www.oecd.org/content/dam/oecd/pl/publications/reports/2023/12/poland-country-health-profile-2023_80434439/b12d3d03-pl.pdf
  6. Raulinajtys-Grzybek, M. Więckowska, B. Świerc, Z. Białoszewski, A. 10 nowych źródeł finansowania NFZ. ThinkTank SGH dla ochrony zdrowia, 2025. https://gazeta.sgh.waw.pl/sites/gazeta.sgh.waw.pl/files/zalaczniki-2025/10-nowychzrodel-finansowania-nfz.pdf

7 odpowiedzi na “Problemy podmiotów leczniczych świadczących usługi w ramach Narodowego Fundusz Zdrowia”

  1. Wycena procedur. Grupowanie JGP zostało przeprowadzone ponad 30 lat temu, bazowało na ówczesnym modelowaniu zapochorowalności i demografii, w większości opierając się na danych spoza Polski (adaptacja modelu UK), bo polskie bazy danych nie istniały. Przez kolejne lata wprowadzano jakieś poprawki i jakieś wskaźniki. Nie mam pojęcia, czy model jako całośc był ponownie analizowany.
    W mojej ocenie sytuacji, aktualna wycena procedur przez NFZ odbiegła bardzo daleko od modelu teoretycznego i jest raczej wymuszana sytuacją polityczną.
    Tym niemniej, widzę stosunkowo prosty sposób urealnienia tej wyceny i połączenia z systemem jakości.
    Chciałabym bardzo, aby podmioty w ramach wewnętrznych kalkulacji kosztów, ustaliły limit kosztów dla prawidłowo i zgodnie z wiedzą medyczną wykonanej procedury. Typowe procedury medyczne sa przewidywalne, zarówno jeśi chodzi o czas trwania i liczbę potrzebnego personelu (wycena pracy personelu), jak i materiały zużywalne i sprzęt. Można oszacować zużycie leków i sprzętu. Ustalenie podstawowego zapotrzebowania na pracę i zużycia materiałów i sprzętu, pozwala na przypisanie kosztom podstawowym jednego ośrodka kosztów wewnętrznych. Koszty nadmiarowe są spowodowane nietypowymi zdarzeniami podczas leczenia. Każdy nadmiarowy koszt musi być osobno księgowany w rozchodzie wewnętrznym. Adnotacja „uwagi” pozwala na oznakowanie literowe przyczyny powstania dodatkowego kosztu.
    Np. „lek dodatkowy wynikający z wielochorobowości pacjenta”
    „przedłużenie czasu zabiegu” – dlaczego? – RCA. Może zmęczony chirurg, a może trudna anatomia. A może złe ustawienie stołu, z którego narzędzie spada na podłogę i trzeba otworzyć kolejny wysterylizowany pakiet – podwojenie(!) kosztu narzędzi na zabieg, etc.
    Należy przestać wymyślać, dlaczego. Root Cause Analysis musi mieć oparcie na faktach. Root Cause Analysis musi prowadzić do zmniejszenia liczby powikłań i ceny, którą płacimy wszyscy – całe społeczeństwo. Kosztów liczonych w miliardach złotych.
    Dolewanie pieniędzy do systemu, który nie potrafi pokazać, na co je wydaje, jest jak lanie wody do wiadra z dziurawym dnem. Podnoszenie jakości wiadra i zastąpienie go robotem, czy nadanie mu cech sztucznej inteligencji nie zmieni ZUPEŁNIE NIC.

    1. Jest subtelna ale istotna różnica pomiędzy DRG a JGP zawarta w nieprzypadkowo dobranej nazwie. DRG, w większości implementacji na świecie, zawiera kilka kluczowych korektorów, w tym najważniejszy indywidualnego ryzyka klinicznego (wiek, choroby współistniejące, ciężkość stanu). Stąd DRG nigdy nie jest jednorodny w rozumieniu JGP. W JGP natomiast założono uśrednienie wyceny i uśrednienie stanu pacjenta. Jest oczywiście katalog produktów do sumowania, ale dotyczy on wybranych świadczeń i odzwierciedla sposób terapii, faktycznie poniesione koszty, a nie ryzyko zwiększonego kosztu. Mamy też mnożniki, ale one nie mają charakteru korektorów w rozumieniu DRG a zachęt, czy też premii służących koncentracji świadczeń czy wsparciu ośrodków klinicznych.

      Bardzo żałuję, że Polska jest jednym z nielicznych krajów na świecie, która tak wdrożyła DRG. Utworzenie nazwy własnej dla polskiego systemu było jak najbardziej uzasadnione. Miało być prościej. A wyszło tak, że „mix pacjentów” stał się diabelskim graalem systemu.

      1. Otóż to.
        Natomiast w swoim komentarzu zastanawiam się, czy można „oddolnie” wybrnąć z tej pułapki i jednocześnie stworzyć element nacisku – oddziaływania według propozycji Marka Moore’a.
        Myślę, że mógłby być to krok w kierunku urealnienia wycen, o czym pisze Gabi.
        Problem nadwykonań widziany z perspektywy płatnika to kontrola uzasadnienia dla procedur. Wiadomo, że błędne wyceny powodują, że świadczeniodawcy rekompensują koszty nadwykonaniami w innych obszarach. Jednakże promując ten model „radzenia sobie” pozostajemy w sferze „Polak potrafi”. Co gorsza, promowanie wykonywania procedur dobrze płatnych, bez wystarczającego uzasadnienia klinicznego, nie leży w interesie zdrowia społecznego.

        1. Dziękuję, to trafna uwaga. Jako placówki powinniśmy szczegółowo liczyć rzeczywiste koszty procedur i sprawdzać, skąd biorą się różnice przy tych samych świadczeniach. Jak podkreślasz, część z nich wynika z sytuacji medycznych, które naturalnie podnoszą koszty. W wielu przypadkach decydują jednak kwestie organizacyjne, np. przyzwyczajenia zespołu operacyjnego, które warto standaryzować.
          Istotny wpływ ma też konieczność zamawiania leków czy materiałów u innych, droższych dostawców, ponieważ u sprawdzonych partnerów wyczerpujemy już limit zadłużenia. W efekcie płacimy więcej jednostkowo nie dlatego, że tak wybieramy, ale dlatego, że brak terminowych środków z NFZ zmusza nas do mniej korzystnych zakupów.
          W ten sposób koło się zamyka…

  2. Podniesienie wieku emerytalnego miałoby pozytywny wpływ na wiele aspektów, nie tylko na problemy podmiotów leczniczych, świetny tekst ze względu na szerokie spojrzenie, liczby, ale zwłaszcza ze względu na potencjalne rozwiązania lub środki pozwalające zmniejszyć skalę tych problemów.

  3. Patrząc na obecną sytuację finansowania ochrony zdrowia przez NFZ trudno nie odnieść wrażenia, że system zamiast wspierać podmioty medyczne, coraz częściej je osłabia. Opóźnienia w rozliczeniach nadwykonań, brak adekwatnych wycen procedur i przerzucanie kosztów ustawowych podwyżek na szpitale powodują, że placówki balansują na granicy płynności finansowej.

    To paradoks – szpitale ratują życie i zdrowie pacjentów, realizując świadczenia ponad limit, a później same muszą walczyć o przetrwanie finansowe. Luka w budżecie NFZ liczona w dziesiątkach miliardów złotych to sygnał alarmowy. Bez systemowych reform i nowych źródeł finansowania grozi nam dalsze pogłębianie nierówności w dostępie do leczenia.

    Uważam, że dyskusja o przyszłości NFZ nie powinna skupiać się wyłącznie na matematyce budżetowej, ale przede wszystkim na tym, jak zapewnić stabilność placówkom i bezpieczeństwo pacjentom. Bo w centrum systemu nie powinny być tabele finansowe, tylko ludzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *